Włoszki mistrzyniami Europy

Od początku turnieju trener reprezentacji Niemiec ręczył za Włoszki. Może nie całym majątkiem, bo w ogóle nie chciał stawiać pieniędzy na zwycięstwo obrończyń tytułu sprzed dwóch lat, ale swój wybór solidnie uzasadnił. Nie tylko sercem, wszak Giovanni Guidetti jest Włochem. Przede wszystkim rzeczowymi argumentami. Holenderki pochwalił za blok i grę w obronie, natomiast przewagę Italii widział w lepszej zagrywce, lepszym przyjęciu, lepszym rozegraniu oraz – to chyba miało być decydujące – bardziej zróżnicowanych możliwościach zdobywania punktów.

Co to mówić – fachowiec z tego Guidettiego, choć asekurant. Szczególnie bolesną lekcję siatkówki Włoszki dały rywalkom w drugim secie. Jeśli spojrzeć tylko na tablicę wyników, a nie na boisko, to trudno wpaść na pomysł, że jeszcze w połowie tej partii Pomarańczowe wyraźnie prowadziły. Ale im bliżej końca, tym bardziej nie nadążały za mistrzyniami – starymi i nowymi. Momentami w ogóle nie wiedziały o co chodzi ani gdzie jest piłka. A meczbol – najwyższa klasa światowa.

Taką siatkówkę najchętniej oglądałoby się przez pięć setów, ale zwyciężczyniom nie chciało się grać tak długo, a pokonane nie potrafiły ich do tego zmusić.

ZASŁUŻYŁY ;D